"Przekroczenie kolejnych barier w medycynie". Multidyscyplinarny zespół specjalistów z UCK uratował 6-latka
6-letni Daniel od kilku miesięcy zmaga się z białaczką. W wyniku prowadzonej agresywnej chemioterapii u chłopca rozwinęła się sepsa powikłana masywnym zapaleniem płuc. Kiedy wyczerpano możliwości respiratoroterapii, a stan małego pacjenta pozostawał nadal bardzo ciężki, zespół specjalistów z UCK zdecydował o zakwalifikowaniu go do terapii ECMO. Kwalifikacja 6-latka obciążonego białaczką, z głębokim niedoborem odporności i zaburzeniami krzepnięcia, była odważną decyzją, ale dzięki niej chłopiec przeżył. Chłopczyk jest prawdopodobnie pierwszym, tak obciążonym pacjentem pediatrycznym z chorobą nowotworową, leczonym za pomocą ECMO w Polsce.
Daniel od marca jest pod opieką Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku z powodu ostrej białaczki limfoblastycznej. Chłopiec od początku realizował bardzo agresywną chemioterapię, w wyniku której doszło do niewydolności szpiku kostnego, czego efektem było istotne obniżenie odporności. - U Daniela rozpoznaliśmy sepsę, a następnie masywne zapalenie płuc. Z powodu narastającej duszności przekazaliśmy go do Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii, gdzie wymagał intubacji i respiratoroterapii - tłumaczy lek. Anna Małecka z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii UCK.
W większości sytuacji ostrej niewydolności oddechowej wystarczającą metodą wspierania oddychania jest wentylacja mechaniczna przy użyciu respiratora. W przypadku Daniela okazała się ona jednak niewystarczająca. Chłopiec miał uszkodzone ponad 80 procent miąższu płucnego, w związku z czym tlenoterapia czynna była nieefektywna.
- Doszliśmy do ściany, jeżeli chodzi o respiratoroterapię - przyznaje dr hab. n. med. Ninela Irga-Jaworska, która kieruje Kliniką Pediatrii, Hematologii i Onkologii UCK. – Stan chłopca stopniowo pogarszał się mimo eskalacji terapii. Każda kolejna godzina pogarszała rokowanie Daniela – zaznacza lekarka.
Głównym problemem w tamtej chwili był brak wystarczającej ilości zdrowego miąższu płucnego, stąd pomysł wykorzystania pozaustrojowej oksygenacji krwi - zwanej popularnie ECMO (ang. ExtraCorporeal Membrane Oxygenation). W tym wypadku chodziło o ECMO żylno-żylne, które byłoby dla chłopczyka "sztucznymi płucami". Niestety, jest to bardzo inwazyjna technika i w obliczu powikłań hematologicznych i immunologicznych jej zastosowanie stanowiło dla pacjenta olbrzymie ryzyko. - Z naszej wiedzy wynikało, że są pojedyncze doniesienia ze świata na temat zastosowania ECMO u dzieci z chorobami nowotworowymi, ale w Polsce jeszcze nikt w takich okolicznościach nie wszczepił dziecku ECMO. To przekraczanie kolejnych barier w medycynie - mówi dr hab. n. med. Radosław Jaworski z Kliniki Kardiologii Dziecięcej i Wad Wrodzonych Serca UCK. – Ostateczna kwalifikacja chłopca do terapii i sama implantacja kaniul były bardzo trudne, ale dzięki ECMO Daniel zyskał czas, żeby jego szpik i płuca się zregenerowały – dodaje kardiochirurg.
Przed wszczepieniem chłopcu ECMO pojawiły się pewne problemy logistyczne, ponieważ okazało się, że kaniul w rozmiarach przeznaczonych dla dzieci, które niezbędne są do zabiegu, nie ma powszechnie na wyposażeniu szpitali. Lekarze ustalili, że odpowiednim osprzętem dysponuje Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, które udostępniło kaniule dla małego pacjenta. - Zorganizowaliśmy karetkę, która pojechała w niedzielę po kaniule do Warszawy i w poniedziałek mieliśmy już możliwości techniczne, żeby zabieg przeprowadzić. Po ocenie stanu klinicznego pacjenta i określeniu wskazań, w nocy z poniedziałku na wtorek (13 na 14 maja) wszczepiliśmy ECMO - informuje dr Jaworski.
Daniel podłączony pod aparaturę cały czas przebywał w Klinice
Anestezjologii i Intensywnej Terapii UCK. Jak zaznacza prof. dr hab. n.
med. Romuald Lango, z takimi pacjentami jak 6-latek, w trakcie terapii
ECMO, lekarze spotykają się niezwykle rzadko.
- W trakcie pobytu na
oddziale pacjent wymagał interdyscyplinarnej opieki, musiał być
odpowiednio żywiony, stosowaliśmy także leczenie w pozycji pronacyjnej
(położenie na brzuchu), co mogło przyczynić się do poprawy powietrzności
płuc w obszarach, gdzie zmiany zapalne były najbardziej nasilone. W
kolejnych dobach obserwowaliśmy znaczną poprawę powietrzności
szczególnie prawego płuca, które w zasadzie w pierwszych badaniach było
całkowicie bezpowietrzne - tłumaczy prof. Lango.
Wszczepienie ECMO
przyniosło efekt i stan 6-latka zaczął się szybko poprawiać. Po 6 dniach
lekarze ocenili, że "sztuczne płuca" nie będą już potrzebne i została
podjęta decyzja o odłączeniu urządzenia. Każdy dzień tak inwazyjnej
terapii wiąże się z różnym, potencjalnym niebezpieczeństwem dla
dziecka. - Zawsze jest moment niepokoju, kiedy dziecko jest wybudzane.
Pojawia się pytanie, czy procedury inwazyjne, które były konieczne dla
ratowania życia, nie odbiją się negatywnie na ośrodkowym układzie
nerwowym, czy pacjent wróci do stanu, w jakim był przed inwazyjną
terapią. W momencie, kiedy anestezjolodzy spłycali sedację, wszyscy
stali nad Danielem i patrzyli, czy on będzie reagował. Jak zaczął kiwać
głową, ściskać za rękę, to był bardzo wzruszający moment - wspomina dr
hab. n. med. Ninela Irga-Jaworska.
Jak zgodnie zaznaczają
lekarze, chłopczyka udało się uratować dzięki kilku zasadniczym
elementom - przede wszystkim woli życia małego pacjenta, pomysłowi i
optymalnemu momentowi kwalifikacji do ECMO oraz zaangażowaniu i chęci do
pomocy ze strony ludzi z różnych klinik i jednostek. - Z naszej
kliniki, z kardiologii dziecięcej, kardiochirurgii, intensywnej terapii,
nefrologii dziecięcej czy z chirurgii naczyniowej i dziecięcej. Cały
personel pielęgniarski, sztab fizjoterapeutów, dietetyków, cały zespół
bloku operacyjnego i wiele innych osób. Wielki profesjonalizm i wielkie
serca, to było wręcz nieprawdopodobne! Tylko dzięki nim udało się zrobić
ten krok dalej - dodaje dr Irga-Jaworska.
- Biorąc pod uwagę
stan pacjenta, chorobę podstawową, nasilenie zmian zapalnych w płucach i
ostrą niewydolność oddechową, fakt, że sytuacja skończyła się
pozytywnie, należy traktować jako ogromny sukces - komentuje krótko
prof. dr hab. n. med. Radosław Owczuk, ordynator Kliniki Anestezjologii i
Intensywnej Terapii UCK, wieloletni konsultant krajowy w tej
dziedzinie.
Daniel wygrał jedną bitwę, ale przed nim kolejna,
długotrwała i wymagająca - musi uporać się z nowotworem. Zdaniem lekarzy
6-latek rokuje bardzo dobrze i jest olbrzymia szansa na jego całkowite
wyleczenie.
Dodano: 25.06.2024 r.